Jeśli „Kevin sam w domu” jest emitowany corocznie w okresie świątecznym, to „Rzymskie wakacje” powinno się oglądać każdego lata, najlepiej wtedy, gdy zmęczeni upałami szukamy chwili wytchnienia w cieniu…salki kinowej.
I właśnie w cieniu salki filmowej w American Corner obejrzeliśmy wczoraj film „Rzymskie wakacje”.
Fenomenem tego filmu jest bezsprzecznie Audrey Hepburn. Reżyser filmu, William Wyler, pierwotnie chciał zatrudnić Elizabeth Tylor, lecz po obejrzeniu nagrań próbnych z Audrey był zachwycony i stwierdził: „Miała wszystko czego szukałem – urok, niewinność i talent. Była bardzo zabawna. To było absolutnie urocze” [92].
Rzeczywiście Audrey jest piękna i uroczo niewinna. Roztacza klimat autentycznej niewinności, tęsknoty za przeżyciem czegoś, co w świecie dworskiej etykiety, granej przez nią księżniczki, jest zwyczajnie niedostępne. Gregory Peck, jak zawsze męski i przystojny, partneruje Audrey, a nie odwrotnie. Zresztą, w trakcie już nagrywania filmu, zwrócił się do reżysera, by imię i nazwisko Audrey Hepburn pojawiło się obok jego nazwiska w samej czołówce, jeszcze prze tytułem filmu, a nie, jak planowano, pod tytułem, anonsując Audrey Hepburn w jej pierwszo-planowym debiucie. Peck czuł, że Hepburn jest pewnym kandydatem do Oscara.
Subtelność
Komedia romantyczna z lat 50 tych ma jeszcze jedną cechę, której próżno szukać obecnie w tego rodzaju filmach. Subtelność i nieśmiałość w scenach miłosnych. Z pewnością w owym czasie sam pocałunek filmowany zawsze pokazywany był dyskretnie, lecz w tym filmie szczególnie dopełnia to aurę niewinności i uroku pięknej Audrey. Być może obecnie takie podejście nie byłoby możliwe i trąciłoby sztucznością, jednak w Rzymskich wakacjach ta subtelność urzeka i jest spójna z całością klimatu tego filmu.
Noc Filmowa w Cornerze?
W rozmowach, jakie prowadziliśmy po filmie, pojawiła się propozycja, by może zorganizować Noc Filmową w American Corner. Może przegląd filmów Audrey Hepburn, a może przegląd filmów danego gatunku, a może jeszcze według innego klucza. Jak myślicie? Dobry pomysł? Nam się bardzo podoba i myślimy, że jeszcze w sierpniu zaproponujemy jakiś dzień, a raczej wieczór na taki późno-wieczorny pokaz filmowy. A więc, do zobaczenia. 🙂
Usta prawdy
Ikoniczna już scena z filmu, gdzie Gregory Peck spontanicznie pozwolił sobie na żart, udając, że faktycznie, coś mu się stało w rękę, wywołując równie spontaniczną reakcję przerażenia, a następnie ulgi u Audrey i wzajemnego rozbawienia aktorów. Ta scena nie miała dubli. Tak jak została nakręcona za pierwszym razem, tak ją oglądamy i za każdym razem rozbawia i nie można się nie roześmiać.